czwartek, 28 listopada 2013

Pinzimonio

   Jesien...trzeba zrobic zapas olivy na zime...hahahah co kraj to obyczaj, pamietam jak za mojej "mlodosci"w Polsce kupowalo sie ziemniaki na zime...teraz pewnie sie tego nie robi...
   Co roku kupujemy dwa rodzaje olivy...ta lepsza do jedzenia na surowo i ciut gorsza, ale zawsze pyszna i nie do porownania z ta kupowana kiedys w Polse, do gotowania...
   Pierwsza rzecza, ktora po zakupie olivy robimy, i powtarzamy przez pierwsze miesiace mniej wiecej raz w tygodniu, jest PINZIMONIO. Pinzimonio to nazwa sosiku jaki powstaje po wymieszaniu olivy z sola i pieprzem...ja daje jeszcze kropelke kremu balsamico.... W tym sosiku macza sie warzywa na surowo... Marchew, seler naciowy, rzodkiewki, fenkul, karczochy itp... do tego swiezy chleb, lub schiacciata...




 Przepisu tym razem nie bedzie...no moze taki ogolny :
 Ulubione surowe warzywa,oczywiscie oczyszczone, sol, pieprz, ocet balsamiczny, dobre pieczywo, dobre wino i doborowe towarzystwo....no i oczywiscie OLIVA :)

10 komentarzy:

  1. a ja nigdy nie jadłam oliwy z chlebem czy jarzynami. Jakoś nie wchodzi we mnie. Może dlatego, że nigdy nie miałam smacznej prawdziwej oliwy ?
    Małgosiu, czy schiacciata to karczochy ? Też nigdy nie jadałam. Widzę ostatnio u nas w sklepie takie w słoiku. Mały słoik a sporo kosztuje i waham się czy kupić ? Wszystkie produkty w tym sklepie są prosto w Włoch

    OdpowiedzUsuń
  2. Krysiu, schiacciata to inaczej focaccia... a karczochy to "carciofi" i te w oleju sa pyszne... Ja kiedys nie lubilam olivy...ale od kiedy sprobowalam prawdziwej olivy, uwielbiam ja...najlepsza przekaska to chleb z oliva i pomidorem... ta prawdziwa oliva jest ostra i "owocowa" w smaku i nie zostawia tlustego posmaku w buzi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, najgorszy dla mnie jest ten tłusty posmak bleeeeeeeeee

      Usuń
    2. Przy dobrej olivie go nie ma...przekonalam sie na wlasnej skorze...

      Usuń
  3. uwielbiam oliwę...do tego własne pieczywo, deska serów, wino i jestem szczęśliwa ;D Karczochów świeżych szczerze zazdraszczam ;D Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malgosiu, przynajmniej dwa razy w miesiacu robimy sobie taka kolacje...zdrowa,przyjemna i nie trzeba sie narobic... a Karczochy uwielbiam w kazdej postaci, ale na surowo chyba sa najlepsze :)

      Usuń
  4. Mogłabym sie tak odżywiać cały czas. Uwielbiam oliwę i chleb i pomidory, mniam. 15 grudnia w moim ulubionym greckim sklepie ma być dostawa tegorocznej "Oliwy Szefa" Jest znakomita, do tej pory tak było ;) więc i u mnie będą jakieś zapasy. A po tę toskańska oliwe tez kiedyś wreszcie przyjadę z...kanistrem :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Podpisuje sie pod Wiesia - i ja moglabym sie tak odzywiac caly czas... Zreszta latem najczesciej tak wlasnie robie :) A dobra oliwa to podstawa! I od kiedy sprobowalam takiej prawdziwej, od 'chlopa' ;) to zadna sklepowa nie bedzie juz teraz smakowac...

    Usciski Marghe!

    OdpowiedzUsuń
  6. I ja...nie ma to jak kromka domowego chleba z roztartym ,dojrzalym pomidorem i oliva od "chlopa"...

    OdpowiedzUsuń